Mobile menu

O edukacji fotograficznej

(z Jadwigą Girsa-Zimny)

13 lipca 2021

wpis nr 12

 

 

O edukacji fotograficznej

(z Jadwigą Girsa-Zimny)

 

(Pani Jadwiga Girsa-Zimny pracuje jako nauczycielka warsztatowa w Pracowni Fotografii w Słupskim Ośrodku Kultury, oraz jako animator kultury i fotoreporter wydarzeń kulturalnych tego Ośrodka. )

 

Pani Jadziu, w samym Słupsku, a przede wszystkim w Słupskim Ośrodku Kultury, odbywa się wiele ciekawych wydarzeń, których dokumentacją fotograficzną od lat się pani zajmuje. Podejrzewam, że przekłada się to na ogromne ilości materiałów, które wymagają skrupulatnego uporządkowania. Czy mogłaby pani na początek opowiedzieć o swoim systemie archiwizacji tych prac?

 

Jadwiga Girsa-Zimny: Sama archiwizacja negatywów, czy zdjęć już powiększonych, plików cyfrowych, albo wydruków jest bardzo czasochłonna i wymaga systematyczności. Moje negatywy, które powstawały przez wiele lat mogłyby być w lepszy sposób usystematyzowane, ale z pewnością zawsze zwracałam uwagę na to, żeby szczegółowo opisać istotne informacje na temat tego, co znajduje się na negatywie (zależy mi, żeby w opisie znalazły się: data; nazwa ośrodka czy miejsca, gdzie wydarzenie się odbywało; jego krótki opis; imiona i nazwiska artystów uwiecznionych na zdjęciach; itp.). Ze względu na to, że Słupski Ośrodek Kultury jest dużym ośrodkiem i odbywa się tutaj wiele ciekawych imprez - posiadamy swoje archiwum, które w większej części jest już zdigitalizowane. Tak naprawdę przekazujemy do archiwum wszystkie owoce naszej pracy. Pani archiwistyka przeprowadza właściwą archiwizację fotografii i filmu. Moja praca w tej dziedzinie na szczęście kończy się na przekazaniu materiałów. Poza tym posiadam też negatywy i pozytywy powiększone analogowo, ale jest tego tyle, że jedna osoba z trudem może sprostać ich uporządkowaniu…

 

Była pani moją pierwszą nauczycielką fotografii, kiedy zaczynałam swoją przygodę z techniką analogową. Było to, w pewnym sensie, formujące doświadczenie - od tamtej pracowni wszystko się u mnie fotograficzne zaczęło: realizacje, plenery, konkursy, doświadczenia z techniką i technologią. Pamiętam panią jako osobę z nieprawdopodobnymi pokładami cierpliwości do młodzieży (często nieposłusznej i zbuntowanej). Braliśmy udział w wielu konkursach, chodziliśmy na plenery, robiliśmy fotoreportaże związane z aktywnością twórczą w Słupsku, dokumentowaliśmy spektakle i koncerty… Jak z perspektywy wielu lat działalności ocenia pani prowadzenie warsztatów i zajęć fotograficznych z młodzieżą? Czy to jest w ogóle ciekawe, inspirujące pani osobistą twórczość?

 

Jadwiga Girsa-Zimny: Moim podstawowym, priorytetowym zajęciem jest edukacja fotograficzna. Nie zachwycam się własnymi zdjęciami. To co lubię i cenię to fotografie w technikach szlachetnych. Gdybym miała więcej czasu dla siebie, chciałabym realizować kolaże czy fotomontaże, kładąc nacisk na technikę analogową. Jednak przez lata fotografia „zatarła” się we mnie, nie odbieram jej już tak osobiście jak kiedyś. Moja praca to, przede wszystkim, edukowanie młodzieży – niezmiernie cieszy mnie wciąż własne zaangażowanie w rozwój uczniów – co wiąże się z natłokiem tysięcy zdjęć, które przechodzą przez moje ręce, oczy i pamięć. Zmuszona jestem wszystkie prace traktować tak samo poważnie i dokonywać selekcji, która dla młodych ludzi jest niezwykle istotna – oczekują oni ode mnie korekty, wskazówek i podpowiedzi. Często dzieciaki przychodzą do mnie i wspólnymi siłami wypracowujemy jakiś zestaw. Robimy burzę mózgów, a następnie razem pracujemy w studio czy w ciemni. Każda z tysięcy młodych osób, z którymi przez wiele lat miałam do czynienia, nadaje sens i wyjątkową wartość mojej pracy. Jest to nieprawdopodobne doświadczenie. Rozwijam się przy każdej rozmowie, ale nie przynoszę tego na swoje własne zestawy. Po prostu satysfakcjonuje mnie to, co wypracowujemy między sobą. Jestem z tego bardzo zadowolona, natomiast, jak wspomniałam już wcześnie, natłok obrazów jest tak męczący, że często po prostu odbiera mi ochotę na własne fotograficzne działania – przynosi dojmujące wrażenie powtarzalności. Z tego powodu autorskie realizacje są w moim życiu fotograficznym sprawą drugorzędną i powstają niejako „przy okazji”. Nie przywiązuję uwagi do moich osobistych dyplomów, podziękowań, nagród, czy czegoś, co zwraca uwagę bezpośrednio na moją osobę są archiwizowane przez pracownika SOK. A jest tego dużo, bo jako instruktor, czy opiekun młodzieży również moja praca często jest doceniana i nagradzana. Uważam jednak, że to przede wszystkim zasługa talentu i umiejętności młodych ludzi, z którymi współpracuję.

 

Choć mówi pani, że nie lubi swojej autorskiej fotografii, to jednak, choćby z uwagi na zawodowe obowiązki, część tego rodzaju prac pani autorstwa pojawia się zarówno w Internecie, jak i na różnego rodzaju wystawach plenerowych. Widziałam też wiele katalogów z warsztatów, wymian twórczych pomiędzy krajami, czy z wystaw, które pani organizuje. Czy mogłaby pani opowiedzieć o kilku najważniejszych działaniach, czy projektach, które organizowała pani, lub w których brała pani udział?

Jadwiga Girsa-Zimny: Z mojego punktu widzenia, najważniejszym działaniem, którym z chęcią się pochwalę, jest projekt prezentacji wystawy fotografii na duńskiej wyspie Bornholm, FOTOVIATOR-ZAPIS POLSKO-PORTUGALSKIEJ PRZYGODY, „człowiek Światu jest potrzebny”. Opierający się on na wymianie twórczej na linii Słupsk – Archangielsk. Istotny jest dla mnie również udział młodzieży z pracowni fotografii w „Słupskim przeglądzie fotograficznym”, odbywającym się przez wiele kolejnych lat i organizowanym przez grupę „FOTOAKTYWNI” zrzeszającą osoby dorosłe działające przy pracowni fotograficznej SOK-u. Wydawane przy jego okazji katalogi, na których edytorską i kompozycyjną spójność zwracałam zawsze szczególną uwagę, oglądane po latach ciągle sprawiają mi radość, gdyż widzę tam sporo docenionych prac młodzieży uczęszczającej do SOK-u. Odzew tego rodzaju jest naprawdę istotny dla młodych ludzi, którzy wysyłając prace na różnego rodzaju konkursy, poprzez odpowiednio opracowane katalogi budują swoje artystyczne dossier. Zawsze lubiłam i lubię nadal brać udział z młodzieżą w cyklicznie odbywającym się „Ogólnopolskim konkursie fotograficznym dla dzieci i młodzieży” w Koszalinie. Prace uczestników z naszej pracowni fotograficznej często były tam nagradzane i wyróżniane, prezentowane na pokonkursowych wystawach i umieszczane w katalogach, które otrzymywaliśmy. Nagrodami były również kilkudniowe warsztaty fotograficzne w Darłówku czy Sarbinowie. Bardzo ciekawy był również ogólnopolski konkurs fotograficzny dla dzieci i młodzieży pt.: „Muzyka w fotografii”, który organizowałam gdzie w katalogach z lat ‘96-‘98 znaleźć można również twoje prace, a w katalogu ’97 prace Agnieszki Laskus, twojej siostry i jednocześnie uczestniczki projektu „Portfolio jako archiwum”. Fantastycznie wspominam również „Rybaczenie”, czyli plener malarsko – fotograficzny, w którym uczestniczyłam razem z młodzieżą, a podczas którego powstała też jedna z moich ulubionych autorskich fotografii, którą z chęcią się z tobą podzielę…

Muszę przyznać, że ilość katalogów, które zechciała mi pani pokazać z początku przyprawiła mnie o lekki zawrót głowy, ale im dłużej rozmawiamy, tym lepiej widzę, jak rzetelnie dokumentuje pani wszelkie projekty zrealizowane wspólnie z młodzieżą. Niektórymi z odkryć podzielę się z czytelnikami „Portfolio jako archiwum” za pośrednictwem mediów społecznościowych. W swoim imieniu bardzo dziękuję za dzisiejsze spotkanie, a w imieniu byłych, obecnych i przyszłych uczestników organizowanych przez panią działań, dziękuję za to niemożliwe do przecenienia poświęcenie, z którym podchodzi pani do pracy z młodymi adeptami fotografii.