Mobile menu

O negatywach i błędach
Katarzyna Laskus

13 maja 2021

wpis nr 7

 

 

O negatywach i błędach

Katarzyna Laskus


Jednym z podstawowych założeń całego przedsięwzięcia o nazwie Portfolio jako archiwum było zarchiwizowanie moich własnych prac, a w tym zeskanowanie negatywów, o czym marzyłam od wielu lat, lecz na co nigdy nie udało mi się wygospodarować odpowiedniej ilości wolnego czasu. Obecnie (nie mając wyboru) - przeglądam, oceniam, skanuję i opisuję, odkrywając co chwilę fotografie, o których istnieniu zdążyłam zupełnie zapomnieć. I choć bywają to nierzadko fantastyczne niespodzianki, każda z nich uświadamia mi z coraz większą mocą, jak istotną rolę w całym procesie realizacji projektów odgrywa konsekwencja – od rzetelnie opracowanej koncepcji, przez wykonanie, aż po pedantyczną wręcz archiwizację…
Stosy segregatorów, duże i małe negatywy, z których najstarsze pochodzą z roku 1994, kiedy to, patrząc z perspektywy czasu, nie miałam jeszcze zielonego pojęcia o naświetlaniu, ostrzeniu, a już szczególnie o wywoływaniu. Wszystkie skrupulatnie opisane (data, miejsce, wydarzenie, typ filmu) mogę dziś odczytywać jako notatki przeciwstawiane, mniej lub bardziej, zawodnej pamięci. Zanurzam się więc w przeszłości, przypominam sobie twarze ludzi, z którymi już dawno utraciłam kontakt, a także miejsca, których zapewne nigdy już nie odwiedzę. Targają mną skrajne emocje: radość z ponownego odkrywania własnej młodości sąsiaduje ze smutkiem za jej bezpowrotną utratą; ciekawość niespodziewanych, sentymentalnych ukłuć ze znudzeniem podczas przeglądania kolejnych, nieistotnych dla mnie dziś fotografii; i wreszcie zadowolenie z wykonywanej pracy, o której od tak dawna marzyłam, z zawstydzeniem, jakie wywołuje we mnie widok źle naświetlonych, źle wywołanych, źle przechowywanych prac. I właśnie temu ostatniemu zagadnieniu, a zatem błędowi (i jego konsekwencjom), chciałabym bliżej przyjrzeć się w moim dzisiejszym
wpisie. 


Wśród najczęściej popełnianych błędów, od których nie jest wolne także moje archiwum, wymienić możemy: 


Błędny dobór czułości filmu – W fotografii analogowej, gdy sytuacja oświetleniowa ukazuje się nam dopiero w momencie zjawienia się na planie zdjęciowym, dobór filmu z właściwą czułością odbywa się de facto na zasadzie loterii. Tak było przynajmniej w moim przypadku,
kiedy fundusze nie pozwalały mi na zaopatrzenie się w wiele rolek z różnymi czułościami, a charakter planowanych zdjęć wykluczał (nielubianą zresztą przeze mnie) przestrzeń studia fotograficznego;
Błędne naświetlenie – Błędnie naświetlony negatyw stosunkowo łatwo rozpoznać można po tym, że taśma jest głucho czarna, lub  przezroczysta (często – bez śladu światłocienia). Potrzebna jest w tym przypadku jednak wzmożona uwaga, gdyż łudząco podobny efekt  może wynikać również z błędnego wywoływania negatywu;

 

 

Błędne wywoływanie – W przypadku stwierdzenia braku kolejnej, być może tej najbardziej wyczekiwanej, klatki należy skrupulatnie przeanalizować proces wywoływania, aby uniknąć powtarzania w przyszłości tych samych błędów. Najprostszym sposobem będzie tu
obserwacja napisów na perforacji, co pozwoli nam wyciągnąć prawidłowe wnioski na temat przyczyny ich powstania. Napis przezroczysty, blady, ledwo widoczny sugeruje, że czas
wywoływania był zbyt krótki, zastosowano błędne proporcje roztworu, lub niewłaściwą temperaturę kąpieli. Napis intensywnie czarny, o rozmytych krawędziach, świadczyć może o zbyt wysokiej temperaturze kąpieli, nadmiernej ilości wywoływacza, lub też przewołaniu
filmu (odpowiednio niezakończonym procesie wywoływania). Prawidłowo przeprowadzone wywołanie skutkowało będzie równym, kontrastowym, ostrym napisem na perforacji. 

 

 


Błędne utrwalanie – Co najmniej kilka przykładów tego błędu znalazłam we własnych negatywach. Błędne utrwalanie wynikać może ze zbyt małej ilości utrwalacza w koreksie, co skutkować może na przykład tym, że pięknie naświetlona klatka widoczna będzie tylko do
połowy. Podobnie w przypadku nie poruszania koreksem, kiedy utrwalacz pozostaje w bezruchu, wzdłuż perforacji pojawiają się zacieki boleśnie uwidaczniające się na powiększeniach. Nierzadko mamy też do czynienia z nieprawidłowym (pod względem
temperatury lub rozrobienia) przygotowaniem roztworu, lub błędnie dobrany czasem utrwalania.

 

 


Błędne przechowywanie – Przechowywanie negatywów to rozległe zagadnienie, które de facto sprowadza się jednak do najprostszej rady, aby zabezpieczyć je w sposób umożliwiający korzystanie z nich nawet po wielu latach zapomnienia. W swoim archiwum zastosowałam
kilka lepszych i gorszych metod. Najgorszą było, bez wątpienia, przechowywanie zwiniętego, ściśniętego filmu w czarnym, okrągłym pudełku, co narażało go na porysowania i odkształcenia poważnie utrudniające jego dalszą obróbkę. Z perspektywy lat, zupełnie nieźle
obronił się pomysł zawijania negatywów w biały papier A4 (na szerokość negatywu i długość sześciu klatek), gdzie dobrze zachowane przetrwały wiele lat. W tym przypadku nie mamy
jednak możliwości podglądu (za jedyną wskazówkę służy wykonany długopisem opis zawiniątka), którą zyskalibyśmy umieszczając negatyw w pergaminowych, półprzezroczystych, dedykowanych do segregatora koszulkach, które wystarczy położyć na foto lampie i wybierać najlepsze kadry. Z większością ze wskazanych powyżej błędów spotkałam się we własnej praktyce. Obecnie, kiedy od kilku lat nie zajmuję się już fotografią analogową, przypominam sobie pracę w
ciemni i kontakt z chemią, której wyziewów chyba nie chciałabym już wdychać. Żmudny i trudny proces wywoływania i utrwalania w moim przypadku przegrał z technikami cyfrowymi, ale uwrażliwił mnie też na wiele zagadnień, których znajomość do dzisiaj pomaga 
mi w rozwiązywaniu różnego rodzaju zawodowych i  artystycznych dylematów. 

Podobnie zresztą, jak rozmowy z innymi fotografami, takimi, jak Wojciech Kubicki, od którego za każdym razem uczę się wiele o technice, kontekstach i postrzeganiu, a który jest kolejnym gościem zaproszonym przeze mnie do współpracy przy Portfolio jako archiwum. W kolejnym wpisie porozmawiamy o warsztacie, technice, a także o kilku ważnych cyklach i poprzedzających je przygotowaniach.


Do zobaczenia!